"LISTY DO EMKI" - Święta...
"LISTY DO EMKI"
Z kupnem prezentów Ilona jak zwykle miała problem. Emka wybawiła ją z kłopotu, bo wynalazła gdzieś w internetach prosty przepis na robienie świec. Nakupowała więc markecie budowlanym słoików różnej wielkości. Zamówiła materiał jutowy, wstążki, rafie i inne dziwactwa, by te słoiki jakoś przyozdobić i wieczorami, kiedy to już wsparły w kuchni dziewczyny na Kwiatowej, matka i córka mieszały olejki zapachowe ze specjalną miksturą. Zrobiły dużo różnych świec. Elegancko je opakowały i miały gotowe, i oryginalne prezenty. Ilona nie była zwolennikiem kupowania drogich i wymyślnych gadżetów. Preferowała upominki własnoręcznie zrobione. Pomysł ze świecami świetnie wpisywał się w taką ideę. Kobieta doskonale pamięta, jak Mateusz nakręcił dla niej filmik na urodziny i jak namalował obraz, bo mu wspomniała, że ma gołą ścianę w sypialni. Poniesiony koszt finansowy był niewielki, ale ten emocjonalny ogromny...
(...)
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień – wigilia. Pojawił się w towarzystwie białych śnieżynek, co do złudzenia przypominało Ilonie bezczelnego dziada, który najechał jej królestwo czerwonych krwinek. Z tą różnicą jednak, że zima złych zamiarów nie miała, a armia Hieronimów owszem. Na razie Ilona trzymała się dzielnie maksymy zapożyczonej od Scarlett i każdego dnia obiecywała sobie, że o swoim problemie pomyśli jutro...
Podaj go dalej.
Obserwuj moja stronę Poli Ann
Warto!
Komentarze
Prześlij komentarz