BARDZIEJ

 



- You make me more - powiedział jej, bo uznał, że zwykle "kocham cię" nie wystarczy. Bo co to znaczy kochanie? Wszystko i nic...
- Robisz mnie bardziej - powiedział jej, a ona w końcu pojęła o co muc chodzi i wtuliła sie w niego. 
"Dzięki Tobie jestem bardziej" jest wymowniejsze.
Bardziej, bo chce mi się żyć, uśmiechać, wstać, robić cokolwiek.
Bardziej czuję świat, przeżywam, doceniam i cieszę się z Twojej obecności, z tego, co mi dajesz, jak mnie kształtujesz.
Bardziej, bo razem, we dwoje, raźniej.
Bardziej czyli tworzymy nasz świat, do którego nikt nie ma dostępu i jest nam z tym tak cholernie dobrze.
Bardziej, bo czuję, że żyję, już nie tylko dla siebie, lecz z kimś i dla kogoś. Z Tobą i dla Ciebie.
Bardziej, bo to wszystko zaczyna mieć sens.
Bardziej, bo to czyjaś, Twoja dłoń, spojrzenie i usta Twoje.
To wsparcie, pomoc i  przytulenie.
Wtedy gdy robisz mnie bardziej to w ogóle świat jest bardziej...

Podoba Ci się ten post?
Podaj go dalej, niech będzie bardziej...
Obserwuj moją kobiecą stronę:
https://www.facebook.com/PoliAnnBlog/
Ona ma moc i robi świat bardziej...

KOMPLETNA

 


Czuję się kompletna...

- mówi Karolina, matka trójki dzieci, która karierę odłożyła na potem. Skończyła studia, pracowała trzy lata w dużej korporacji i zaszła w ciążę. Znosiła ją dobrze, a gdy Jaś pojawił się na świecie uznała, że odnajduje się w macierzyństwie. Wiedziała, że będzie chciała mieć więcej dzieci. Obecnie ma ich troje, nie wyklucza kolejnej ciąży. Jest szczęśliwa, do pracy wróci kiedyś. Czuje się spełniona.

- mówi Marta, matka jedynaka, pracująca na własny rachunek. Synka kocha ponad wszystko, uwielbia swoją pracę i wcale nie myśli już o kolejnym dziecku. Młody nieźle sobie radzi, ma dobre oko, może jak i Marta zostanie projektantem. Jest dobrze. Marta nie czuje, by jej czegoś brakowało.

- mówi Lidka, mężatka z kilkuletnim stażem, która od zawsze wiedziała, że nie będzie matką. Nie dorastała w patologicznej rodzinie. Ma siostrę, z którą łączy ją silna więź. Obie dbają o rodziców. Są zgranym teamem. Lidka sporo pracuje, kocha podróże, mają z mężem wspólne pasje. Oboje ustalili, że rozmnażać się nie będą. Są świetnymi rodzicami chrzestnymi, przyjaciółmi. Czują szczęśliwi w takim życiu, jakie prowadzą.

- mówi Martyna, choć do niedawna się tak nie czuła. Choruje na endometriozę, rok temu wycięto jej macicę, co zmiażdżyło ją dokumentnie. Zaliczyła kozetkę u psychologa, cukierki na poprawę humoru. Chciała rozwieść się z mężem czując się wybrakowana i zapominając o tym jak on, bardzo ją kocha. Dopiero po jakimś czasie dopuściła do siebie myśl, że brak macicy jej nie "odkobieca", że nie jest niepełna, że może być wolontariuszem, że rodziną zastępczą lub może też adoptować dziecko, że spełniać się może na różne sposoby.

- mówi Maria trzymając swoją narzeczoną za rękę. W końcu jest szczęśliwa, gdy wyznała rodzinie i przyjaciołom, że kocha kobietę. Kiedy rodzice po prostu ją przytulili poczuła jak ogromny ciężar spada z jej serca. Z Kasią planują ślub poza Polską, chcą zostać mamami, robią karierę, którą Marysia przerwie, by być z dzieckiem. Czują się stuprocentowymi kobietami.

- mówi Agnieszka, pacjentka onkologiczna, po mastektomii. Wiadomość o raku spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Dzieci pełnoletnie, bezpieczna posada, spłacony kredyt, a tu nagle chemia, operacja i wielomiesięczne dochodzenie do siebie. Pamięta obrzydzenie, z jakim patrzyła na siebie, jak bała się dotyku męża, jak zazdrościła innym kobietom tego, że mają biust. Spokój wewnętrzny pojawił się po wielu miesiącach. Agnieszka długo pracowała nad samoakceptacją. Robi to codziennie. "Nie jestem wybrakowana" - powtarza sobie każdego dnia czule wmasowując balsam w ciało.

- mówi Marlena, matka czwórki dzieci, aktywna zawodowo. Nie chciała być w domu, po kilku miesiącach zawsze wracała do pracy. Dzieci były z opiekunką, potem szły do żłobka i przedszkola. I choć każdy dzień przypomina cyrk na kółkach ona tego nie żałuje.
Spełnia się w firmie, a popołudniu w zaciszu własnego domu smażąc dziesiątki naleśników.

- mówi Joanna, która choruje na łysienie plackowate. Od kilku lat nie ma włosów. Przeszła różne terapię. Leki i zabiegi nie pomagają. Jej głowa jest gładka, oczu nie okalają rzęsy ani brwi. Kiedyś Asia czuła się wstrętna, bała się świata, dziś wychodzi do ludzi, pracuje z nimi, wspiera łyse kobiety dając im nadzieję na to, że one wkrótce poczują się niewybrakowane jak i ona.

Kobiet o tak różnych doświadczeniach, podejściach do życia jest wiele. Kobiety zdrowe, chore, niepełnosprawne, aktywne zawodowo i te pracujące w domu, singielki, mężatki, partnerki, wdowy, rozwódki, młode, dojrzałe i dojrzalsze, matki, babcie, ciocie, siostry przyjaciółki. Każda z nich jest inna, wspaniała i kompletna, bez względu na to, jakie podjęła decyzje i co przyniósł jej los...

Pamiętaj, jesteś kompletnie kompletna

Podoba Ci się ten post?
Podaj go dalej, innym kobietom, na pewno kompletnym
Obserwuj moją kobiecą stronę, przeznaczoną dla każdej kobiety:

CIESZ SIĘ!


 

Zdjęcie to zrobiłam w piątek. Miałam kilka spraw do załatwienia, miałam tez chwilę, więc wsiadłam na mój niezniszczalny bicykl i pomknęłam. Gdańsk jesienią wygląda obłędnie. Zresztą myślę, że wiele miast i miasteczek teraz tak wygląda, gdy słońce jeszcze odważnie grzeje, a jesień juz koloruje krajobraz. Sama przejażdżka, a przejechałam 30 km, sprawiła mi ogromną przyjemność, a do myślenia dała rozmowa ze spotkaną w urzędzie panią ochroniarz. 

Od słowa do słowa dowiedziałam się, że choruje na SMA - stwardnienie rozsiane, że jej stan jest wciąż niezły, że nie stać jej na leczenie, bo leki są pieruńsko drogie, że jej znajomi chorzy juz siedzą wózku, choć mają po czterdzieści lat. Że ona żyje na bombie, która nie wiadomo kiedy wybuchnie, a że wybuchnie to jest pewne. Jej partner po dwudziestu latach związku ją zostawił, bo stwierdził, że pielęgnować to on jej nie będzie, grono przyjaciół dziwnie sie skurczyło, a ona sama po prostu CIESZY SIĘ Z KAŻDEGO DNIA. 

Czym są zatem nasze problemy typu: zła pogoda, stłuczka, niemiły sąsiad, zły odcień podłogi, stare ubrania, brak czasu, zepsuta pralka, korki, spóźnienie, marudzące dziecko itp. Wymieniać bym tu mogła jeszcze i pewnie ze sto małych i większych spraw, które owszem są istotne, ale chyba jednak nie aż tak bardzo. Czy jest coś ważniejszego niż to, że kolejnego dnia obudzimy się widzący, słyszący, samodzielni, sprawni??????

 No cholera, nie.

Ja mknęłam na rowerze. Widzę, słyszę, mówię, jestem od nikogo niezależna, pracuję, moje problemy zdrowotne póki co nie rujnują mi radości życia. JEST DOBRZE. Tak cholernie dobrze!

Zatem motto na dziś: CIESZ SIĘ! TAK PO PROSTU:)

KOMPLEMENT

  - Ładna sukienka. - No coś ty, stara. - Ślicznie dziś wyglądasz. - Nie przesadzaj. - Do twarzy ci w tych okularach. - E tam. Zwykłe oksy. ...